Uwielbiam oliwę truflową. Zarówno jej smak jak i zapach. Zwykła być jednym z moich "poprawiaczy humoru". Czasem zanurzam w niej kawałki dobrej jakości pieczywa i już bez żadnych innych dodatków zjadam ze smakiem. Czasem kilka kropli ląduje w jajku na miękko. Płynne żółtko plus aromat trufli równa się pełnia szczęścia. Poniższy przepis to jedno z moich ulubionych zastosowań aromatyzowanej oliwy. Pewnego dnia natrafiłam na niego w książce Nigelli "Kuchnia - przepisy z serca domu" i wciąż uważam, że jest to jedna z najlepszych pozycji w tej publikacji. Dziękuję, Nigello :)
Składniki (2 porcje):
- 250g makaronu linguine
- sól do smaku
- 2 jajka
- 6 łyżek gęstej śmietany
- utarty ser (parmezan, bursztyn, grana padano..)
- oliwa truflowa (Tyle ile tylko ma się ochotę - trzeba próbować. Zapewne dla jednego podniebienia kilka kropli będzie wystarczającą ilością, a inne zapragnie więcej truflowego aromatu. Ja nigdy nie poprzestaję na kilku kroplach.)
- świeżo zmielony biały lub czarny pieprz
- 2 łyżki masła
Makaron wrzucić do gotującej się, posolonej obficie wody. Gotować minutę krócej niż jest napisane na opakowaniu. W misce roztrzepać jajka ze śmietaną i parmezanem. Dodać oliwę (najlepiej zacząć od kilku kropel, w razie czego później można dodać więcej) oraz pieprz. Odcedzić makaron zachowując nieco wody z gotowania. Włożyć linguine ponownie do garnka. Dodać masło i łyżkę zachowanej wody. Wymieszać. Wlać do makaronu jajka i ponownie wymieszać. Na tym etapie należy spróbować czy makaron nie wymaga dodania więcej oliwy lub soli. W razie czego doprawić, a następnie podawać.
Smacznego :)
0 komentarze