Obiad/kolacja z cyklu 'awaryjne'. Kiedy wraca się przemarzniętym z uczelni, nie ma czasu biec na zakupy, nie ma czasu stać więcej niż kwadrans w kuchni.. A chciałoby się zjeść coś ciepłego, treściwego, kalorycznego. Nie wymagającego wysiłku przy gotowaniu. Zwykle praktycznie wszystkie składniki potrzebne do tego dania pałętają mi się gdzieś po szafkach.
Czasem pod koniec gotowania (w tym samym momencie w którym wrzucam do garnka fasolkę) dodaję jeszcze ser camembert lub brie pokrojony na kawałki. Czasem kilka kropel czerwonego tabasco, jeśli chcę by danie rozgrzewało jeszcze bardziej.
Czasem pod koniec gotowania (w tym samym momencie w którym wrzucam do garnka fasolkę) dodaję jeszcze ser camembert lub brie pokrojony na kawałki. Czasem kilka kropel czerwonego tabasco, jeśli chcę by danie rozgrzewało jeszcze bardziej.
Składniki:
- 3oog makaronu - z drobnym będzie lepsze, ale równie dobrze można użyć dowolnego średniego, u mnie tym razem callentani
- 75g salami pokrojonego w paski
- 1 puszka krojonych pomidorów
- 2 łyżki masła
- 2 liście laurowe
- łyżeczka suszonego tymianku
- puszka fasolki: może być cannellini, czerwona fasola, możliwe, że inna też się sprawdzi ;)
Wodę zagotować, posolić, wrzucić makaron. Gotować zgodnie z czasem podanym na opakowaniu, w międzyczasie zająć się sosem. Rozgrzać rondel o grubym dnie, rozpuścić łyżkę masła, wrzucić salami i smażyć 1-2 minuty. Dodać pomidory, puszkę po nich napełnić do połowy wodą, wlać do garnka. Dodać pozostałe masło, przyprawy i odsączoną fasolkę. Wymieszać. Gotować do czasu aż makaron będzie gotowy. Po odcedzeniu makaronu połączyć go z sosem.
Przepis zmodyfikowany, pochodzi z książki "Kuchnia - przepisy z serca domu" Nigelli Lawson
0 komentarze